Zima niestety sprzyja urazom – dochodzi do nich nie tylko podczas szaleństw na górskich stokach, ale i w miastach, bo wystarczy chwila nieuwagi i niefortunny upadek na oblodzonym chodniku, by nabawić się bolesnej kontuzji. Z czasem nieprzyjemne dolegliwości zazwyczaj mijają, ale mogą odezwać się ponownie na przykład po intensywnym wysiłku. Jeśli więc masz na koncie uszkodzenie stawu czy więzadła i planujesz wkrótce wypad na narty albo wyjście na łyżwy sprawdź, co zrobić, aby dobra zabawa nie skończyła się przedwcześnie i boleśnie.
Sezon na kontuzje
Zaśnieżone i oblodzone chodniki sprawiają, że ofiarą kontuzji może stać się nie tylko amator zimowych sportów, ale praktycznie każdy z nas. Zazwyczaj cierpimy z powodu urazów kostek, kolan i nadgarstków takich jak zwichnięcia czy skręcenia. Najczęściej towarzyszom im dolegliwości bólowe i obrzęki, które zwykle leczymy metodami „domowymi”, stosując leki przeciwbólowe i okłady z lodu. Jeżeli pomimo to opuchlizna nie będzie się zmniejszać bądź co gorsza obrzęk będzie się stawał coraz większy, nie zwlekajmy z wizytą u lekarza. Podobnie w przypadku, gdy dolegliwości bólowe wraz z upływem dni nie mijają, a wręcz nasilają się. Dlaczego to takie ważne? – Zlekceważenie poważnego urazu stawu oznacza nie tylko konieczność zmagania się dłużej z bólem i innymi nieprzyjemnymi dolegliwościami. Grozi również jego odnowieniem i kolejnymi bolesnymi dolegliwościami, a w dalszej perspektywie powstaniem nieodwracalnych zmian zwyrodnieniowych stawu, które uniemożliwiają powrót do normalnej aktywności ruchowej – ostrzega dr hab. n. med. Piotr Łuczkiewicz z Centrum Medycznego Affidea, specjalizujący się w zakresie ortopedii i traumatologii narządu ruchu.
Nieleczony znaczy groźny
A co jeśli w przeszłości zignorowaliśmy kontuzję? Jeżeli obawiamy się o swoje zdrowie i o to, czy dawny uraz nie stanowi zagrożenia, warto umówić się na wizytę u lekarza ortopedy. To ważne, aby jak najwcześniej zdiagnozować skutki obrażenia w szczególności, jeśli wkrótce planujemy intensywniejszy wysiłek, przykładowo wyjazd na narty czy snowboard. – Badaniem, które umożliwia nam zupełnie nieinwazyjną ocenę kondycji całego układu kostno-stawowego jest rezonans magnetyczny. To jedna z najdokładniejszych metod obrazowych, która pozwala na wykrycie nawet niewielkich zmian. W ten sposób możemy zbadać m.in. powierzchnie stawowe, więzadła, łąkotki, sprawdzić ilość płynu stawowego, a także wykryć ewentualne zmiany zapalne czy zwyrodnieniowe, a nawet nowotworowe struktur kostnych, których nie pokaże nam zdjęcie rentgenowskie – tłumaczy dr hab. n. med. Piotr Łuczkiewicz z Affidea.
Są fale
Badanie rezonansem magnetycznym jest nie tylko nieinwazyjne, ale też całkowicie bezbolesne. W zależności od tego, jak duży obszar ciała jest mu poddawany, trwa od kilkunastu do kilkudziesięciu minut. – Podczas niego pacjent przyjmuje pozycję leżącą, najczęściej na plecach. Kładzie się na specjalnym ruchomym stole, który następnie jest wsuwany do wnętrza aparatu. Emituje on fale radiowe, które docierają do tkanek i wzbudzają w nich podobne fale, które następnie zwrotnie odbiera aparatura, dzięki czemu na ekranie komputera uzyskujemy obrazy struktur anatomicznych – mówi dr hab. n. med. Piotr Łuczkiewicz z Affidea. – Podczas samego badania nie wolno się ruszać, ponieważ utrudnia to prawidłowe odczytanie obrazu. Przez cały czas ma się kontakt z osobą wykonującą badanie, dodatkowo w jego trakcie z pacjentem może przebywać jego osoba towarzysząca – dodaje. Tuż po badaniu można wrócić od razu do swoich codziennych zajęć. Na wyniki trzeba poczekać około trzech dni. Jeśli wykażą one coś niepokojącego, lekarz wskazuje kolejne kroki, które należy podjąć, by zadbać o dobrą formę i nie mieć urazu do urazów.